środa, 11 grudnia 2013

#Totally random no.4, bardzo stare to, ale uwielbiam

Uniosła dłoń i położyła ją na czole. Głowa bolała ją niemiłosiernie, a w dodatku przez odsłonięte zasłony do sypialni wpadały promienie słońca. Zaciskając oczy jak tylko się dało, powstrzymała lekkie mdłości. Nigdy więcej. - pomyślała, dobrze wiedząc, że to obietnica, której nigdy nie spełni. Nagle poczuła ciepłe ramiona ześlizgujące się w dół jej talii na brzuch i parę ust na swoim ramieniu.
- Dzień dobry, śliczności moje - szepnął jej do ucha.
Wywróciła oczami i odwracając się do tyłu, lekko odepchnęła. On upadł na plecy, ona natomiast usiadła na łóżku, okrywając się pościelą, z frustracją przeczesując włosy dłonią.
- Cholera, znów wykorzystałeś fakt, że się upiłam i od razu zaciągnąłeś mnie do łóżka - rzuciła ostro w stronę młodego mężczyzny.
Ten wygodnie ułożywszy, wpatrywał się w jej osobę. Na jej komentarz, uśmiechnął się cwaniacko.
- Przestań się we mnie wpatrywać, niczym w dziwkę z wyższej półki! - uderzyła go w ramię ze wściekłości. - A na dodatek Ty masz dziewczynę, a spałeś ze mną!
Usiadł obok niej.
- Po pierwsze: nigdy, rozumiesz NIGDY nie pomyślałbym o Tobie jak o dziwce, a po drugie: co Ty się tak nią przejmujesz? Nie wie i nigdy się nie dowie o tym co między nami zaszło - mówiąc to, patrzył jej głęboko w oczy.
Widziała, że nie kłamał, ale i tak czuła się winna. Winna tego, że zabierała tamtej kobiecie, choć jej nienawidziła, faceta, którego sama kochała. Odwróciła głowę i okrywając się pościelą, stanęła w dużych, szklanych drzwiach. Zacisnęła oczy, czując napływające do nich łzy. Nie walczyła z blondi o jego względy. Miała zbyt dobre serce na to. Reszta znajomych się dziwiła, ale ona tak bardzo i wręcz bezgranicznie go kochała, że nie była zdolna do rozbicia jego związku, wiedząc, że jest w nim szczęśliwy. A to było dla niej priorytetem. Usłyszała za sobą cichy szelest. Stanął za nią i mocno ją do siebie przytulił. Czuł ból i cierpienie, które emanowało z młodej kobiety.
- Nie możemy tego robić - odezwała się w końcu, po długiej ciszy.
Jej głos drżał bardziej niż tego chciała. Miała nadzieję, że ją zrozumie. Poczuła jego usta na swojej głowie. Wtulił nos w jej włosy i odetchnął głęboko. Jego nozdrza wypełnił słodki zapach truskawek i wanilii.
- Dlaczego nie? - odezwał się w końcu.
BAM! Czuła się jakby ktoś uderzył ją w twarz. Co?! Jak... Jak on śmie coś takiego mówić, a tym bardziej myśleć? Odwróciła się w jego ramionach.
- Czy Ty słyszysz co mówisz? - poważnie zapytała. - Jak to 'dlaczego nie'? Zrozum, nie możemy tak żyć. Jak możesz tak bez wyrzutów sumienia zdradzać swoją dziewczynę? I to jeszcze z osobą, z którą nic Cię nie łączy!
Odsunął kosmyk włosów z jej twarzy.
- Oczywiście, że nas coś łączy - przerwał milczenie. - Sama dobrze wiesz...
Potrząsnęła głową i wyrwała się z jego objęć.
- Wyjdź, za nim któreś z nas powie coś czego oboje będziemy żałować - udało jej się zachować neutralny ton głosu.
Wyjrzała przez okno, nie chcąc patrzeć w jego patrzałki. Nadal stał za nią, a ona powstrzymywała łzy, zbierające się w kącikach oczu. Żadne z nich przez najbliższe kilka minut nie poruszyło się. Nie miała zamiaru nic tłumaczyć. Objęła się ramionami, nie odrywając wzroku od widoku za szybą. Rich położył dłonie na jej ramionach i przesuwał je w górę i dół. Pocałował ją w głowę.
- Kocham Cię - mruknął.
Objęła się mocniej ramionami. Dłonie mężczyzny zniknęły z jej ciała, zastąpione przez chłód. Cichy szelest, a w końcu dźwięk zamykanych drzwi. To było zbyt wiele. Niekontrolowane łzy spłynęły po jej policzkach, a z gardła wydobył się zduszony szloch. To nie tak miał wyglądać ten dzień. - pomyślała gorzko, dławiąc się łzami.
__________

Nie powiem. Uwielbiam to. Z jednego prostego, powodu. Bo włożyłam w to dużo pracy, mimo iż jest krótkie.

#Wycinek no.2

Kolejne wycinki. A co. Jak mogę.
__________

- Dobrze wiesz, że nie lubię, gdy wydajesz na mnie pieniądze - przypomniała.
Mężczyzna uśmiechnął się rozmarzony. Zamknął ją w ciepłym uścisku.
- Kochanie, dobrze wiesz, że i tak będę na Ciebie wydawał pieniądze, czy to Ci się podoba czy nie. Kocham Cię i mam do rozpieszczania Ciebie pełne prawo.
Wywróciła oczami. Pocałował ją.
- Leć się przygotować, moja ślicznotko, a ja się wszystkim zajmę.
Ponownie wywróciła oczami, ale się uśmiechnęła.
- Nie podpal niczego - ostrzegła z chichotem na odchodnym.
Oburzył się.
- Ja? Tak wysoko postawiona i bardzo ważna osobistość miałbym coś podpalić?
Oparła dłonie na biodrach.
- Mam Ci przypomnieć Twoją ostatnią przygodę w kuchni, hm?
Wiedział, że się z nim droczy, ale w tym aspekcie akurat miała rację. Jak zawsze zresztą.
- Yyy... Nie było tematu.
Wybuchnęła śmiechem. Zarzuciła ramiona na jego szyję.
- Oj kochanie i dlatego Cię kocham - zachichotała, całując go w usta.
__________

To jeszcze starsze, niż poprzedni.

#Wycinek no.1

Taki tam, wycinek ze starego, niedokończonego opka.
__________
Wkurzony, rozłączył się. Ekran stał się czarny i cichy. Oparł dłonie o panel i zamknął oczy. Oddychał, próbując się uspokoić. Nagle poczuł ciepłe, delikatne dłonie na swoich plecach. Odwrócił głowę i utonął w szmaragdowych tęczówkach.
- Nie chcę być przeszkodą w Twojej karierze. - przerwała męczącą ciszę.
Oderwał się od komputera i zamknął ją w ciepłym uścisku. Oparła głowę o jego klatę.
- Nie jesteś. Nie mów tak, a tym bardziej tak nie myśl - odparł cicho, głaszcząc ją po włosach. - On jest starym, zgrzybiałym samotnikiem. Egoistą jakich mało na tym świecie. Nie chcę tak skończyć - spojrzał na nią, ona na niego. - Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że mam Ciebie. Moje prywatne słoneczko w szarym świecie - uśmiechnął się, na co ona zarumieniła się odrobinę i oddała uśmiech.
- Bez przesady.
- Dobrze wiesz, jak się ma sprawa między nami, więc nie narzekaj mi tu - musnął palcem jej nos.
Roześmiała się, na jego uroczy gest. Za panoramicznym oknem, rozciągał się prześliczny widok. Zachodzące słońce zalało niebo i ocean różowo-czerwoną poświatą. Gdzieś w oddali dało się widzieć przelatujące mewy. Mimo późnej pory, dzieci nadal roześmiane, biegały i rozrabiały na plaży, buszując w nagrzanym piasku. Para nastolatków idąc brzegiem, puszczała kolorowe latawce, wesoło tańczące na wieczornym wietrze. Wszystkie te drobne szczegóły, składały się na przepiękny widok, wyjęty niczym z obrazka. Mężczyzna wypuścił dziewczynę z uścisku i chwycił za rękę. 
- Gorąca czekolada i komedia romantyczna? - zaproponował cwaniacko.
Uniosła brew do góry.
- Czy to twoje zaproszenie na randkę? 
Podrapał się wolną ręką po tyle karku.
- Emm...
Uśmiechnęła się. Wyglądał słodko gdy się zawstydzał.
- Podoba mi się - pociągnęła go w kierunku kuchni, jednocześnie splatając ich palce.
Odetchnął z ulgą, a dziewczyna roześmiała się.
__________

Mega stare to. Ale lubię. 

# Jakieś coś nie wiem co...

Wracała późnym wieczorem do domu. Chłodny wiatr studził jej rozpaloną po treningu, twarz. Wokół rozciągała się cisza i nieprzenikniona ciemność, a na ulicy brak było żywej duszy. Wolnym krokiem szła przed siebie. W milczeniu, zamyślona. Nie miała nawet ochoty posłuchać ulubionej muzyki, co było jej nałogiem. Zastanawiała się nad wydarzeniami z ostatnich kilku tygodni. Przecież jeszcze niedawno było wszystko w porządku. Pisali i rozmawiali ze sobą codziennie. Bardzo dobrze czuli się w swoim towarzystwie. I nagle, tak niespodziewanie, wszystko się zepsuło. Niczym trybiki w starym zegarze, które z czasem przestają pracować. Przestał się odzywać, nie odpowiadał na wszelkie próby kontaktu. Czy to przez gg, czy fb. Nic. Brak jakichkolwiek znaków życia i zainteresowania. Pogrążona w myślach, wyciągnęła telefon z kieszeni. Zapatrzyła się w tapetę, zdjęcie na niej widniejące. Ona i On. Uśmiechnięci. Zadowoleni. Szczęśliwi. Wchodząc w wiadomości, chciała napisać sms'a. Szybka myśl, palce zastygają nad klawiaturą. Co niby miała mu napisać? Tęsknię? Martwię się? Przecież, skoro poprzednie próby kontaktu spełzły na niczym, to dlaczego akurat ta wiadomość miała wzbudzić w nim zainteresowanie? Podjęta decyzja, ciche westchnięcie. Palce zaczęły bezwiednie, a zarazem lekko uderzać w klawisze. Litera za literą. Słowo za słowem. Nie zauważyła nawet kiedy wyszła z parkowej uliczki, tak pochłonięta była pisaniem wiadomości do Niego. Zawahanie nad wciśnięciem przycisku "wyślij". A jednak. Jedna chwila, jeden moment, sms wysłany. Treść prosta:

Pewnie tego nie wiesz i Cię to nie obchodzi, ale jest osoba, która za Tobą tęskni, martwi się, potrzebuje Cię obok. I tą osobą jestem ja.

Czekała na odpowiedź, choć w głębi serca nie wierzyła, że nadejdzie. Westchnęła. Rozdzierający ciszę pisk. Uderzenie. Ciemność. Nieoczekiwanie, na dotąd pustej ulicy, zaroiło się od ludzi. Kilku z nich stanęło nad nieruchomym już ciałem młodej kobiety. Telefon, tak dawno zapomniany, wypadł z jej ręki i niezauważony przez nikogo leżał niedaleko ciała. Nikt nie zwrócił uwagi na wesołą melodyjkę. To sms. A jednak. Odpowiedź nadeszła. Szkoda tylko, że o chwilę za późno...

Pewnie tego nie wiesz i Cię to nie obchodzi, ale jest osoba, która za Tobą nie tylko tęskni, martwi się czy potrzebuje Cię obok ale i Cię kocha. I tą osobą jestem ja.

__________

Drugie opowiadanie w ciągu jednego dnia i to po bardzo długiej przerwie w pisaniu?
Challenge Accept.

#Totally random no.3, który mi się w cholerę podoba.

Wróciła ze szkoły. Nie żeby była wpieniona, czy coś w podobnym stylu, ale wręcz z nienawiścią zatrzasnęła drzwi mieszkania i cisnęła torbę w kąt pokoju. Gdyby ktokolwiek stał obok i patrzył się wprost na to co robiła i jak się zachowywała, powiedziałby, że miota nią szatan. Ale nie. Ona TYLKO nie była spokojna. I przez długi czas miała się nie uspokoić. Niemal biegiem, stanęła przed wysoką, szklaną komodą. Otworzyła ją, niemalże rozbijając szybę w drzwiczkach. Jednym, zwinnym ruchem zrzuciła z półki trzy albumy oraz metalowe pudełko, które upadając, otworzyło się. Cała jego zawartość znalazła się na podłodze. Listy, fotografie, uschnięte kwiaty, naszyjnik ze splecionych, kolorowych rzemyków. Wszystko były to pamiątki, po wyjątkowej dla niej osobie. Cóż, już najwyraźniej nie takiej już wyjątkowej. Dziewczyna sama opadła na podłogę i zabrała się za nerwowe wyciąganie fotografii z albumów. Zajęło jej to dość sporo czasu, ale mimo wszystko nie przestała tego robić, po prostu nie mogła przestać. Wiedziała, że musi to zrobić inaczej przeszłość będzie ją prześladowała do końca życia. Gdy już wszystko zostało opróżnione i leżało na sporej stercie tuż przy jej nogach, nie myśląc długo, sięgnęła do kieszeni. Srebrna zapalniczka zalśniła w promieniach zachodzącego słońca. Uśmiechnęła się złośliwie, tak jak nigdy dotąd. Wzięła leżące na samej górze sterty, jedno ze zdjęć. Przez moment mu się przyglądała. Było całkiem nowe. Zrobione niecałe dwa tygodnie wcześniej. Mimo wszystko z wrednym, ale pełnym satysfakcji uśmieszkiem odpaliła zapalniczkę i przyłożyła ją do fotografii. Już po chwili papier zajął się ogniem. Płomień wędrował w górę, odbijając się w jej niebieskich oczach. Tak, to było to. Tego potrzebowała. Zdecydowanym ruchem wrzuciła palące się zdjęcie do kominka. Stopniowo wrzucała kolejne rzeczy ze sterty. Po dłuższym czasie w kominku palił się spory ogień, strzelając iskrami. Stała zamyślona, w rozciągniętym swetrze opadającym z jej lewego ramienia i krótkich spodenkach. W dłoni trzymała kieliszek z ulubionym czerwonym winem. Wpatrywała się w miasto nocą, stojąc przy ogromnym oknie. Gwiazdy wesoło migotały na niebie, a księżyc zalewał wszystko przyjemną poświatą. Odwróciła głowę. Ogień trawił już pozostałości po jej "zemście". Uśmiechnęła się. Widziała, jak płonie. Jak znika i zamienia się w pył ta twarz. JEGO twarz.
__________

Podziękujcie piosence Rock Mafia - The Big Bang. Za inspirację. I to cholerną.
I tak. Pisałam to "na poczekaniu". Ot co robi ze mną dobra muzyka.